Gdy posiadamy już mleko sojowe, wyrób tofu jest bardzo prosty. Robiłam pierwszy raz i wyszło idealne, więc chyba coś musi w tym być ;)
Zapraszam tutaj: Przepis na mleko sojowe
Miałam trochę ponad litr sojowego mleka i zakwasiłam je zwykłym sokiem z cytryny. Robiłam to na wyczucie. Podgrzałam ostrożnie mleko, tak by się nie gotowało i nie przypaliło. Do gorącego, ale zdjętego już z palnika po trochu dodawałam sok. Pierw jakąś łyżkę i zamieszałam, zrobiło się kilka małych grudek. Zostawiłam na kilka minut. Nie było jakiegoś spektakularnego efektu, więc dodawałam co jakiś czas po kilka kropel, wymieszałam i spróbowałam. Dodałam w sumie sok z połowy dosyć małej cytryny. Nie było cytrynowe, a jedynie lekko kwaskowe. Zostawiłam na 20 minut. Po zamieszaniu było wyraźnie widać, że przyjemnie zgęstniało.
Gaza którą miałam w domu wydała mi się zbyt rzadka, więc sięgnęłam po sposób naszych babć czyli pończochę. Wzięłam nową, cielistą podkolanówkę z lycrą. Porządnie ją wyszorowałam pod bieżącą wodą by pozbyć się zapachu. Naciągnęłam mokrą na duży słoik i ostrożnie wlewałam zakwaszoną miksturę. Delikatnie pomogłam serwatce wydostać się na zewnątrz, tak by jednocześnie nie wycisnąć drogocennego tofu ;).
Zostawiłam na pewien czas by spokojnie kapało, później uformowałam kulkę i zawiązałam supeł na pończosze. Włożyłam tofu na gęste sitko i obciążyłam miseczką by powoli pozbywało się serwatki. Po całej nocy ociekania wyszło około 150g cudownie aksamitnego tofu.
Sama nie wiem czy zrobić z niego mus czekoladowy czy zostawić na śniadanie i dodać szczypiorek z rzodkiewką.
Smacznego! ;))
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sojowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sojowe. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 21 lutego 2013
Domowe mleko sojowe. Napój sojowy.
Bardzo proste w przygotowaniu. Najtrudniejsze jest czekanie, aż soja się namoczy ;). Sklepowe, które piłam były zazwyczaj przesłodzone. Domowe możemy doprawić według własnego gustu. Mleko można pić, dodawać do kawy, ciast czy też zrobić tofu.
Przed snem wypiłam kubek ciepłego mleka z miodem, było bardzo smaczne ;).
Namoczyłam 300g soi i wyszło mi z tego prawie dwa i pół litra mleka!
Ziarna moczyłam przez około 24h w zimnej wodzie. Wsypałam do garnka, wypłukałam, zalałam wodą i odstawiłam w chłodne miejsce by nie skisło. Zrobiłam to wieczorem i następnego dnia o podobnej porze zabrałam się za miksowanie.
Już namoczone ziarna trzeba dobrze wypłukać pod bieżącą wodą. Do blendera wrzucałam po niedużej szklance soi z identyczną ilością wody. Szklanka namoczonej soi i ta sama szklanka wody. Podczas miksowania wytwarza się dosyć dużo piany, dlatego wszystkiego powinno być około połowy pojemnika. Soję z wodą trzeba długo miksować, aby maksymalnie rozdrobnić ziarno. Miksturę wylewałam do dużego i bardzo gęstego metalowego sita umieszczonego na misce. Mleko które wyciekło przelewałam do garnka. Każdą porcję ziaren trzeba zmiksować dwa razy, za każdym razem dodając szklankę wody. Czyli raz soja z wodą i drugi raz już pulpa z wodą. Gdy przerobiłam wszystko, zostawiłam na sicie na jakieś 15 minut, aby mocno okapało.
Sojowe resztki które zostały na sicie podzieliłam na porcje i zamroziłam. Użyję ich później do robienia kotletów, można je również dodać do chleba. Moje miały konsystencję mocno ubitej śmietany z kremówki.
Mleko powoli podgrzałam by się nie zagotowało i nie przypaliło.
Około litr mleka odlałam do butelki do późniejszego wypicia. Troszkę zapobiegawczo dodałam szczyptę soli morskiej, może tak szybko się nie zepsuje. Z reszty mleka zrobiłam próbne tofu.
Proszę bardzo: Domowe tofu.
Smacznego ;)
Przed snem wypiłam kubek ciepłego mleka z miodem, było bardzo smaczne ;).

Namoczyłam 300g soi i wyszło mi z tego prawie dwa i pół litra mleka!
Ziarna moczyłam przez około 24h w zimnej wodzie. Wsypałam do garnka, wypłukałam, zalałam wodą i odstawiłam w chłodne miejsce by nie skisło. Zrobiłam to wieczorem i następnego dnia o podobnej porze zabrałam się za miksowanie.
Już namoczone ziarna trzeba dobrze wypłukać pod bieżącą wodą. Do blendera wrzucałam po niedużej szklance soi z identyczną ilością wody. Szklanka namoczonej soi i ta sama szklanka wody. Podczas miksowania wytwarza się dosyć dużo piany, dlatego wszystkiego powinno być około połowy pojemnika. Soję z wodą trzeba długo miksować, aby maksymalnie rozdrobnić ziarno. Miksturę wylewałam do dużego i bardzo gęstego metalowego sita umieszczonego na misce. Mleko które wyciekło przelewałam do garnka. Każdą porcję ziaren trzeba zmiksować dwa razy, za każdym razem dodając szklankę wody. Czyli raz soja z wodą i drugi raz już pulpa z wodą. Gdy przerobiłam wszystko, zostawiłam na sicie na jakieś 15 minut, aby mocno okapało.
Sojowe resztki które zostały na sicie podzieliłam na porcje i zamroziłam. Użyję ich później do robienia kotletów, można je również dodać do chleba. Moje miały konsystencję mocno ubitej śmietany z kremówki.
Mleko powoli podgrzałam by się nie zagotowało i nie przypaliło.
Około litr mleka odlałam do butelki do późniejszego wypicia. Troszkę zapobiegawczo dodałam szczyptę soli morskiej, może tak szybko się nie zepsuje. Z reszty mleka zrobiłam próbne tofu.
Proszę bardzo: Domowe tofu.
Smacznego ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)