Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sojowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sojowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 lutego 2013

Domowe tofu.

Gdy posiadamy już mleko sojowe, wyrób tofu jest bardzo prosty. Robiłam pierwszy raz i wyszło idealne, więc chyba coś musi w tym być ;)

Zapraszam tutaj: Przepis na mleko sojowe


Miałam trochę ponad litr sojowego mleka i zakwasiłam je zwykłym sokiem z cytryny. Robiłam to na wyczucie. Podgrzałam ostrożnie mleko, tak by się nie gotowało i nie przypaliło. Do gorącego, ale zdjętego już z palnika po trochu dodawałam sok. Pierw jakąś łyżkę i zamieszałam, zrobiło się kilka małych grudek. Zostawiłam na kilka minut. Nie było jakiegoś spektakularnego efektu, więc dodawałam co jakiś czas po kilka kropel, wymieszałam i spróbowałam. Dodałam w sumie sok z połowy dosyć małej cytryny. Nie było cytrynowe, a jedynie lekko kwaskowe. Zostawiłam na 20 minut. Po zamieszaniu było wyraźnie widać, że przyjemnie zgęstniało.
Gaza którą miałam w domu wydała mi się zbyt rzadka, więc sięgnęłam po sposób naszych babć czyli pończochę. Wzięłam nową, cielistą podkolanówkę z lycrą. Porządnie ją wyszorowałam pod bieżącą wodą by pozbyć się zapachu. Naciągnęłam mokrą na duży słoik i ostrożnie wlewałam zakwaszoną miksturę. Delikatnie pomogłam serwatce wydostać się na zewnątrz, tak by jednocześnie nie wycisnąć drogocennego tofu ;).
Zostawiłam na pewien czas by spokojnie kapało, później uformowałam kulkę i zawiązałam supeł na pończosze. Włożyłam tofu na gęste sitko i obciążyłam miseczką by powoli pozbywało się serwatki. Po całej nocy ociekania wyszło około 150g cudownie aksamitnego tofu.
Sama nie wiem czy zrobić z niego mus czekoladowy czy zostawić na śniadanie i dodać szczypiorek z rzodkiewką.

Smacznego! ;))

Domowe mleko sojowe. Napój sojowy.

Bardzo proste w przygotowaniu. Najtrudniejsze jest czekanie, aż soja się namoczy ;). Sklepowe, które piłam były zazwyczaj przesłodzone. Domowe możemy doprawić według własnego gustu. Mleko można pić, dodawać do kawy, ciast czy też zrobić tofu.
Przed snem wypiłam kubek ciepłego mleka z miodem, było bardzo smaczne ;).


Namoczyłam 300g soi i wyszło mi z tego prawie dwa i pół litra mleka!

Ziarna moczyłam przez około 24h w zimnej wodzie. Wsypałam do garnka, wypłukałam, zalałam wodą i odstawiłam w chłodne miejsce by nie skisło. Zrobiłam to wieczorem i następnego dnia o podobnej porze zabrałam się za miksowanie.

Już namoczone ziarna trzeba dobrze wypłukać pod bieżącą wodą. Do blendera wrzucałam po niedużej szklance soi z identyczną ilością wody. Szklanka namoczonej soi i ta sama szklanka wody. Podczas miksowania wytwarza się dosyć dużo piany, dlatego wszystkiego powinno być około połowy pojemnika. Soję z wodą trzeba długo miksować, aby maksymalnie rozdrobnić ziarno. Miksturę wylewałam do dużego i bardzo gęstego metalowego sita umieszczonego na misce. Mleko które wyciekło przelewałam do garnka. Każdą porcję ziaren trzeba zmiksować dwa razy, za każdym razem dodając szklankę wody. Czyli raz soja z wodą i drugi raz już pulpa z wodą. Gdy przerobiłam wszystko, zostawiłam na sicie na jakieś 15 minut, aby mocno okapało.

Sojowe resztki które zostały na sicie podzieliłam na porcje i zamroziłam. Użyję ich później do robienia kotletów, można je również dodać do chleba. Moje miały konsystencję mocno ubitej śmietany z kremówki.

Mleko powoli podgrzałam by się nie zagotowało i nie przypaliło.
Około litr mleka odlałam do butelki do późniejszego wypicia. Troszkę zapobiegawczo dodałam szczyptę soli morskiej, może tak szybko się nie zepsuje. Z reszty mleka zrobiłam próbne tofu.
Proszę bardzo: Domowe tofu.

Smacznego ;)