Z biegiem czasu zauważam, że staje się u nas coraz popularniejszy. Sama zasmakowałam w nim już kilka lat temu za sprawą jednego z programów kulinarnych. Zmieniłam jednak przepis dla własnej wygody, a zwłaszcza ze względu na dostępność składników.
Lubię ją zwłaszcza na śniadanie. Smaruję pieczywo i zajadam z kiszonym ogórkiem. Zdarzyło mi się ją też dodać do sosu lub zupy jako lekkie zagęszczenie. Równie wyborna jest w postaci dipu do tego wszystkiego co lubicie.
500ml suszonej ciecierzycy
dwie łyżki lub więcej sezamu zamiast pasty tahini
sok z połowy cytryny
siedem łyżek łyżki oliwy z oliwek
sześć ząbków młodego czosnku
solidna szczypta soli morskiej
świeżo mielony kolorowy pieprz
szczypta płatków chili
około pół szklanki wody z gotowania ziaren
Ciecierzycę płuczę, a później moczę przez noc w sporej ilości zimnej wody. Nalewam nawet trzy razy więcej wody niż ziaren. Wpiją one znaczną część wody, a przy gotowaniu prawie cała reszta zdąży odparować. Gotuję bez dodatku soli, aż ziarenka dadzą się rozetrzeć w palcach. Odlewam trochę wody do kubka, a ciepłą ciecierzycę stopniowo wrzucam do malaksera razem z czosnkiem, sezamem, oliwą, sokiem z cytryny, pieprzem, solą i chili. Miksowanie będzie szło opornie, dlatego należy wlać część wody odlanej z gotowania i ziarna dokładać stopniowo. Miksujemy tak długo, aż pasta będzie gładka z maleńkimi oczkami sezamu. Nie należy się przejmować jeśli całość wyjdzie zbyt rzadka. Jeśli humus nie zostanie od razu zjedzony to z każdym dniem będzie się stawał coraz gęstszy. Wyjściowo powinien wydawać się odrobinę zbyt rzadki, bo i po wystygnięciu zmieni konsystencję.
Można oczywiście użyć ciecierzycy z puszki, ale osobiście polecam samodzielnie gotować ziarna. Hummus wychodzi o wiele smaczniejszy, a suszone ziarenka kupimy już w prawie każdym większym sklepie. Sama kupuje je na wagę na pobliskim targu. Są tam ukryte pomiędzy fasolkami, a wychodzą dużo taniej niż w paczkach.
Smacznego! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz