Kilka dni temu wpadła mi w ręce gazetka reklamowa z Kuchni Lidla "Niewiele zachodu w kuchni Dalekiego Wschodu". Zaintrygował mnie w niej przepis guru smaku Pascala. Postanowiłam wypróbować i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Są to znajome smaki w mi dotąd nieznanym połączeniu.
oryginalny przepis zawiera:
1/4 białej kapusty
dwie łyżki oliwy
łyżeczka gorczycy
łyżeczka curry
pół łyżeczki kminku
cztery łyżki octu ryżowego
sok z połowy cytryny
łyżka miodu
dwie marchewki pocięte w cienkie słupki
50g orzeszków ziemnych
sól i pieprz
Oczywiście musiałam lekko zmodyfikować przepis i użyłam troszkę więcej octu jabłkowego oraz nie dodawałam miodu, bo sałatka i tak jest mocno słodka. Marchewkę za to utarłam, a nie bawiłam się w siekanie. Samej kapusty miałam około 700g.
Z kapusty odrzuciłam pierwsze liście i przekroiłam ją na cztery tak, by w każdej z części był głąb. Przez to podczas szatkowania nie będzie się rozpadała. Moją potraktowałam szatkownicą, ale myślę że spokojnie można ją cienko posiekać lub użyć robota z funkcją szatkowania.
Na suchej patelni uprażyłam orzeszki ziemne, co chwilę je przerzucałam by się nie przypaliły. Wrzuciłam je do robota i pokruszyłam. Na tej samej patelni rozgrzałam oliwę i do niej wrzuciłam gorczycę. Od razu zaczęła ciemnieć więc dodałam kminek i proszek curry. Zamieszałam i gdy zaczęło mocno pachnieć zdjęłam z ognia. Wtedy wlałam ocet, który na jeszcze bardzo gorącej patelni od razu zaczął parować. Należy uważać by opary nie poleciały na twarz, bo to nic przyjemnego. Dodałam sok z cytryny, sporo drobnej morskiej soli, świeżo mielony pieprz i pokruszone orzeszki. Wymieszałam dressing i wrzuciłam do niego uprzednio utartą na drobnej jarzynowej tarce marchew. Po wymieszaniu i nadal na patelnię wrzuciłam poszatkowaną kapustę. Mieszałam tak by cała pokryła się aromatycznym dressingiem. Przy cieple z patelni łatwiej będzie jej przejść wszystkimi smakami. Surówkę przełożyłam do szklanej miski, bo plastikowa od razu złapie kolor i będzie ciężko ją domyć. Nakryłam talerzykiem i odstawiłam na minimum dwie godziny by się przegryzła.
Po tym czasie surówka jest nadal chrupka, ale cudownie aromatyczna. Bardzo nam smakowała z kuskusem z pieczarkami i koperkiem oraz starą, dobrą mizerią.
Smacznego! ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz