Są truskawki, więc trzeba je wykorzystać do wszystkiego. Takich babeczek jeszcze nie było ;).
Na 12 babeczek:
175g margaryny
szklanka mleka może być roślinne
trzy łyżki wody
100g gorzkiej czekolady 70%
3/4 szklanki cukru trzcinowego lub około 25 słodzików
dwie kopiaste łyżki ciemnego kakao
dwie i pół szklanki mąki pszennej typu 650
pół szklanki płatków owsianych górskich
szczypta soli
dwie łyżeczki proszku do pieczenia
dwanaście dorodnych truskawek
dziesięć migdałów
Do garnka wlałam mleko, dodałam tłuszcz i pokruszoną czekoladę. Jeśli wybierzecie słodzik to rozpuszczam go w tych trzech łyżkach ciepłej wody. Jeśli cukier to wlewamy do garnka wodę i wsypujemy cukier. Rozpuszczamy wszystko i odstawiamy do ostudzenia.
Do miski wsypujemy mąkę, proszek, kakao, sól oraz płatki. mieszamy i wlewamy do tego przestudzoną miksturę z garnka. Mieszamy i powinna wyjść z tego dosyć gęsta i łatwa do nabrania łyżką masa. Przekładamy ją do papilotek. Do każdej wkładamy umyte, obrane i przekrojone na cztery truskawki. Posypujemy uprzednio zmielonymi migdałami lub migdałowymi płatkami. Co tam mamy pod ręką.
Piekłam 15-17 minut w 180 stopniach na środkowej półce bez termoobiegu. Po 15 minutach sprawdzamy patyczkiem w miejscu gdzie nie ma truskawki czy ciasto jest już suche. Najlepiej zrobić to na środku, bo tam może gromadzić się wilgoć z owoców.
Gorące są pyszne, ale lekko się rozpadają. Po wystygnięciu są suche, ale na drugi dzień są już cudownie wilgotne. Takie smakują mi najlepiej ;).
Smacznego! ;))
Uwielbiam wszystko co czekoladowe, a do tego jeszcze pyszne truskawki :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.katarzynagotuje.blogspot.com