Sos koperkowy na moim blogu jest najczęściej odwiedzanym postem. Postanowiłam więc pokazać Wam także drugą wersje serwowaną u mnie w domu. Wiem, że ludzie mają opory z wlewaniem mleka do jedzenia, ale tu się to bardzo mocno sprawdza! Powiem nawet, że ten jest smaczniejszy i taki robię częściej...
dwie średnie cebule
pół szklanki gorącej wody
litr mleka
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta płatków chili
świeżo mielony pieprz
sól morska
trzy kopiaste łyżki suszonego koperku
około 13 widelców mąki pszennej do zagęszczenia sosu
Cebule obieram i kroję w drobną kostkę. Szkle na niewielkiej ilości oleju z dodatkiem solidnej szczypty soli. Cebula nie powinna się przyrumienić, więc można ją delikatnie podlewać wodą aż całkiem zmięknie. Ciemna i twarda cebula może nam zepsuć sos, który ma być aksamitny. Dodaję do niej pieprz, chili i gałkę muszkatołową. Te ostatnie w mniejszej ilości, bo łatwiej później dodać i nie bawić się w rozcieńczanie. Gdy przyprawy przesmażą nam się z cebulą i będą pięknie pachniały stopniowo wlewam mleko (odlewam z kartonika pół szklanki by w nim rozrobić mąkę do zagęszczenia sosu). Robię tak by garnek całkowicie nie ostygł. Później długo by się grzał, a tak stopniowo ogrzewamy mleko. Gdy całość już się podgrzeje to wsypujemy koperek i dokładnie mieszamy. Na tym etapie sos nie może się przegotować, bo zrobi się kożuch lub spróbuje wykipieć. Do uprzednio odlanego do szklanki mleka wsypuję mąkę. Nabieram ją na widelec, bo zawsze łatwiej mi się nim rozrabiało zawiesinę i nie było grudek. Jednak nie musi to być tak. Każda mąka jest inna i według własnego gustu dopasujcie gęstość sosu. Mąki zawsze można dorobić :). Wlewam zawiesinę do sosu i dokładnie mieszam. Teraz nie wolno zostawić sosu, bo może się przypalić. Dokładnie mieszam go od dna i robię to tak długo, aż zacznie bulgotać. Maka musi się ugotować by nie było jej surowego posmaku. Ostrożnie nabieram trochę sosu na łyżkę i doprawiam. Zazwyczaj brakuje soli i pieprzu. Można je spokojnie dodać i wmieszać.
Gdy od razu po zdjęciu z palnika przykryjemy garnek pokrywką, na sosie
nie powinien się utworzyć kożuch. Jeśli jednak się zrobi to nic
straconego. Bardzo łatwo go rozmieszać i nawet ślad po nim nie zostanie.
Zawsze przed podaniem odstawiam go na jakieś 10 minut by lekko przestygł. Wtedy dopiero czuć bogactwo jego smaku. Przy okazji poparzenia języka za bardzo smaku nie docenimy...
Smacznego! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz