Takie połączenie smaku można lubić lub nienawidzić! Innej opcji nie ma ;). Owoce w wytrawnej sałatce. Osobiście uwielbiam takie coś, rodzina także. W ogóle melon Galia jest dla mnie bardziej wytrawny niż słodki. Jego obłędnie miodowy zapach i mniej słodki miąższ trochę się ze sobą kłócą ;).
Dla trzech osób:
szklanka ugotowanego bobu
jeden średni pomidor
cztery małe małosolne ogórki
osiem czarnych oliwek
100g lub więcej słonego sera feta
1/3 dojrzałego melona Galia czyli około 250g
mała czerwona cebula
pół pęczka natki pietruszki
kilka liści ulubionej sałaty
sok z cytryny
sól morska
świeżo mielony pieprz
Bób gotuję do miękkości i pod sam koniec gotowania dopiero solę. Ciepły obieram i odkładam do całkowitego wystudzenia. Pomidora oparzam, obieram ze skóry i kroję na mniejsze kawałki. Podobne rozmiarem do ziaren bobu. Melona przechowuję w lodówce. Najbardziej smakuje mi taki zimny. Odkrawam potrzebny mi kawałek, a resztę wkładam do lodówki. Kawałek przeznaczony do sałatki kroję w paski i obieram ze skóry, łyżeczką wybieram pestki i melona kroję na kawałki. Trochę większe niż pomidor i bób. Małosolne ogóreczki kroję wzdłuż i na cienkie półtalarki. Wszystkie składniki wkładam do jednej miski. Do tego bardzo drobno posiekana czerwona cebula i natka pietruszki. Oliwki przekrojone na cztery i pokrojony w około półcentymetrowe kosteczki ser feta. Dressingiem w tej sałatce jest sok ze wszystkich składników. Do tego dodaję kilka kropli soku z cytryny i dużo pieprzu. Po wymieszaniu trzeba spróbować, bo sól może nie być potrzebna. Oliwki i ser są dosyć słone. Ja jednak dodałam odrobinę soli.
Sałatka jest jeszcze smaczniejsza jak trochę posiedzi w lodówce. Tak schłodzoną podaję na liściach sałaty. Tym razem na czerwonej dębolistnej. Dla mnie ma lekko jabłkowy smak z wyczuwalną gorzką nutą. Idealnie pasuje.
Smacznego! ;))
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bób. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bób. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 30 lipca 2013
sobota, 27 lipca 2013
Pasta z bobu.
Zielono mi! Kupiłam wczoraj tyle bobu, że nie byłam w stanie go zjeść. Szkoda, żeby się zmarnował więc przerobiłam go na pastę. Do tego świeży chleb i idealnie śniadanie gotowe...
półtorej szklanki ugotowanego bobu około 375ml
średni ząbek młodego czosnku
łyżka posiekanego koperku
sok z około połowy małej cytryny
szczypta płatków chili
sól morska
świeżo mielony kolorowy pieprz
około 50ml wody
dwie łyżki oleju rzepakowego
dwie łyżki oleju z orzechów włoskich
Bób ugotowałam do miękkości, ale dopiero pod koniec gotowania dodałam do niego sól. Odlałam i jeszcze ciepły obierałam z łupek. Część oczywiście trafiła do brzucha, ale inaczej się nie da :).
Ostudzony już bób wrzuciłam do malaksera i razem z resztą składników zmiksowałam na niezwykle puszystą pastę. Czosnek przed miksowaniem pokroiłam na mniejsze kawałki. Nie wlałam od razu całej wody tylko stopniowo jej dodawałam, aż pasta miała odpowiadająca mi konsystencję. Przed schłodzeniem miała konsystencję musu. W lodówce oczywiście odrobinę zgęstniała.
Rano doprawiłam ją jeszcze solą, pieprzem i odrobiną soku z cytryny.
Smacznego zielonego! ;))
półtorej szklanki ugotowanego bobu około 375ml
średni ząbek młodego czosnku
łyżka posiekanego koperku
sok z około połowy małej cytryny
szczypta płatków chili
sól morska
świeżo mielony kolorowy pieprz
około 50ml wody
dwie łyżki oleju rzepakowego
dwie łyżki oleju z orzechów włoskich
Bób ugotowałam do miękkości, ale dopiero pod koniec gotowania dodałam do niego sól. Odlałam i jeszcze ciepły obierałam z łupek. Część oczywiście trafiła do brzucha, ale inaczej się nie da :).
Ostudzony już bób wrzuciłam do malaksera i razem z resztą składników zmiksowałam na niezwykle puszystą pastę. Czosnek przed miksowaniem pokroiłam na mniejsze kawałki. Nie wlałam od razu całej wody tylko stopniowo jej dodawałam, aż pasta miała odpowiadająca mi konsystencję. Przed schłodzeniem miała konsystencję musu. W lodówce oczywiście odrobinę zgęstniała.
Rano doprawiłam ją jeszcze solą, pieprzem i odrobiną soku z cytryny.
Smacznego zielonego! ;))
Subskrybuj:
Posty (Atom)